Historia

„Moja droga do PRZYSTANI była bardzo kręta, wyboista, długa, czasami zwalniała, jakby ciągnęła się po górskich zakrętach, a czasem przyśpieszała, jakbym jechała autostradą. Spróbuję ją opisać”.

ZOFIA STODOŁA – prezes Fundacji PRZYSTAŃ  

lata 1982 - 2008

przystanek "PAKOWANIE BAGAŻU"

Zofia Stodoła przed założeniem Fundacji Przystań przez 35 lat pracowała w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Słupsku. Prowadziła tam zajęcia z socjoterapii i przekonywała swoich uczniów, że mimo niepełnosprawności mają szansę na sukces, pracę i samodzielność. „Moim największym bagażem było poczucie zniweczenia efektów wieloletniej pracy pedagogicznej i poczucie odpowiedzialności za tych młodych ludzi, którzy kończyli szkołę, a potem wpadali w czarną dziurę osamotnienia. Pamiętam wiele spotkań z absolwentami i ich rodzicami, pamiętam bezradność w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania: co ja teraz zrobię? co my teraz mamy zrobić, przecież nikt nas nie chce? BARDZO MI TO CIĄŻYŁO”.

lata 2008 - 2017

przystanek "MIKRO PODRÓŻE"

W roku 2008 Zofia Stodoła założyła STOWARZYSZENIE POMOCY DZIECIOM I DOROSŁYM PRZYSTAŃ. "Założyłam Stowarzyszenie, pisałam projekty, których celem była aktywizacja zawodowa absolwentów SOSW. Wyszukiwałam przedsiębiorców, którzy zechcieli przyjąć na staż moich absolwentów, musiałam być bardzo przekonywująca, bo sporo staży udało mi się załatwić. Ale jest wielka różnica między akceptacją niepełnosprawnych wyrażoną przez zarząd firmy, a akceptacją współpracowników ze stanowiska obok. Dużo energii kosztowały mnie wówczas kontakty z pracodawcami i rozwiązywanie bieżących problemów moich podopiecznych. Aż zatrzymałam się na przystanku, na który dotarłam z mojej wsi, zostawiając otwarty dom, gnając co sił, bo Jarek dostał w pracy szału … gdy przyjechałam spłakany Jarek wtulił się we mnie jak dziecko i nie trzeba było wzywać żadnej karetki. Wystarczyło potraktować go z szacunkiem i nie mieć pretensji o coś, czego nie zrobił. Wystarczyło! Zrozumiałam, że otwarty rynek pracy, to koniec drogi usamodzielnienia, a nie początek. Musiałam szukać nowych ścieżek".

2017

przystanek "ZMIANA TRASY"

"W roku 2017 zorganizowałam w mojej szkole konferencję, na którą zaprosiłam wszystkich, którym nie był obojętny los osób dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną. Stawili się rodzice, nauczyciele, przedstawiciele GOPS-ów, PCPR, MOPR, WTZ i wszystkich NGO działających w Słupsku. Była wśród nich szefowa Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych WIATRACZEK, co będzie miało dla mnie kluczowe znaczenie, jeszcze nie teraz, ale nie przesadzę, kiedy powiem, że uratuje ona nie tylko PRZYSTAŃ, ale i mnie. Tymczasem od maja do grudnia 2017 roku odbywały się warsztaty, rozmowy, animacje – powstała strategia pomocy dorosłym z niepełnosprawnością intelektualną i, co bardzo ważne, do naszego pociągu wsiadł Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej (OWES) z subregionu słupskiego prowadzony przez Centrum Inicjatyw Obywatelskich ze Słupska, Słowińską Grupę Rybacką z Przewłoki i Fundację Dorzecze Słupi z Krzyni. Jego animator, doradcy specjalistyczni i kluczowi, od tej pory będą nam towarzyszyć w tej podróży. To będzie nasz kierownik pociągu – konduktor, który jak trzeba sprzedaje bilety – dotacje, przestawia pociąg na inne tory, organizuje przesiadki – wizyty studyjne".

przystanek "NOWA DROGA"

"Opracowanie Strategii Pomocy Osobom z Niepełnosprawnością Intelektualną ze Słupska i powiatu słupskiego pozwoliło nam wytyczyć dwa różne cele. Pierwszy to powstanie Środowiskowego Domu Samopomocy dla osób z głęboką niepełnosprawnością, drugi to oczywiście utworzenie Przedsiębiorstwa Społecznego, gdzie znajdą miejsce pracy moi absolwenci, a więc Ci, którzy nie znajdują miejsca w Warsztatach Terapii Zajęciowej, a są na tyle sprawni, że MOGĄ i CHCĄ podjąć pracę. Do pierwszego celu, przy wsparciu Urzędu Miasta, udaje się w miarę szybko dojechać. Wnioskujemy do Miasta, wspólnie z rodzicami piszemy petycję do ówczesnego prezydenta Roberta Biedronia. Miasto znajduje lokal, ogłasza konkurs na prowadzenie ŚDS, zgłasza się Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną oddział w Słupsku i… jeden cel podróży osiągnięty. Ale to nie moja droga, ja nadal walczę o tych, którzy chcą pracować, a więc trochę krążymy po Polsce".

lata 2017 - 2019

przystanki na drodze

"Z pomocą OWES jedziemy do Szczecina, Kołobrzegu, Koszalina, spotykamy się z osobami, które prowadzą ZAZ, spółdzielnie socjalne; rozpytujemy, zwiedzamy, zbieramy wiedzę i korzystamy z doświadczenia innych. Oprócz mnie w tym pociągu znajdują się już przedstawiciele słupskich NGO, Urzędu Miasta, PCPR i oczywiście rodzice. Wiadomo, podróże kształcą i dodają sił. Wracamy do Słupska i wydaje się, że możemy góry przenosić".

marzec 2019

PRZESIADKA do pociągu na ulicę Gdyńską

"W marcu 2019 roku staje się cud … MAMY BUDYNEK, mamy konkretny cel podróży! Urząd Miasta Słupsk przekazuje nam nieodpłatnie obiekt po noclegowni. Powierzchnia 315 mkw. Szalejemy ze szczęścia! To nic, że budynek nadaje się do kapitalnego remontu i wymaga przystosowania do potrzeb osób z niepełnosprawnością... Napiszemy program do PFRON, dostaniemy pieniądze, zrobimy mały remoncik i będziemy mogli zatrudniać naszych podopiecznych. A tu… ostre hamowanie!!!! Remoncik okazuje się KAPITALNYM REMONTEM, a PFRON nie da pieniędzy, bo trzeba przez rok użytkować lokal, żeby móc aplikować o środki!!!! Jak użytkować lokal, który nie nadaje się do użytku? Już wsiedliśmy do naszego nowego pociągu, a tu nie ma jak zapłacić za bilet!".

marzec 2019 - grudzień 2019

Jak jechać bez biletu?

"Mamy dwa wyjścia: albo oddajemy lokal Miastu, albo zbieramy kasę na bilet - czytaj remont budynku. Ale przecież świat osób niepełnosprawnych nie kończy się na PFRON-ie. Musimy udać się po pomoc do Słupszczan. Słupszczanie są wspaniali, wspierają nas jak mogą! A nas już nic nie zatrzyma, a co najważniejsze, nie jadę już sama w tym pociągu. Niezliczona ilość historii i zdarzeń, pozwoliły nam spotkać wspaniałych ludzi, którzy uwierzyli mi i mojemu zespołowi, zobaczyli prawdziwą determinację, prawdziwą potrzebę pomocy: - pan Roman, ojciec Mateusza, który wziął urlop, aby zmienić instalację hydrauliczną w fundacji (oczywiście nieodpłatnie); - pan Michał, który przyszedł z wiaderkiem farby, a został kierownikiem budowy; - pani Ania Dymna, która wsparła organizację koncertu i Olga Bończyk, nasza kochana Olga Bończyk, która przyjechała na koncert z Warszawy. Nie wzięła od nas grosza, oddała na licytację swój portret i na moją prośbę, aby przyjęła chociaż zwrot kosztów podróży, odpowiedziała: „Pani Zosiu, proszę zrobić mi tę przyjemność”… ja mam Jej zrobić przyjemność, nie płacąc za koncert! - pan Wojtek przywiózł lampy led … do końca myślałam, że dostanę jedną lampę, a cały budynek rozświetlają lampy od pana Wojtka; - pan Adrian, który za cały sprzęt AGD do kuchni przysyła mi fakturę o „kolosalnej” wartości 7,97 zł (słownie: siedem złotych dziewięćdziesiąt siedem groszy)!!!! - pani Jola projektująca nasze wnętrza oraz zabiegająca o sponsorów i materiały budowlane, - mamy też fotowoltaikę, za którą nie zapłaciliśmy ani złotówki, a przy piecu do wypalania gliny jest wprost nieoceniona. Nie mówię już o tym, ile wagoników w naszym pociągu zajmuje Centrum Integracji Społecznej, z którego wysiadali pracownicy budowlani. Ktoś dał farbę, ktoś płytki, ktoś kaloryfery, ale też ktoś oszukał, źle zrobił, obiecał, że przyjdzie a nie przyszedł… OT, BUDOWA! I sprawa żarówek! Kiedy pędzę, żeby kupić żarówki, bo młodzież w ciemnościach czeka na zajęcia, w biegu odbieram telefon i słyszę: „to chcecie te żarówki, bo dzwoniłem już kilka razy?! Koncert charytatywny, zbiórka publiczna, środki z OWES, bezinteresowna praca wielu pięknych ludzi. Pamiętam ten dotyk ręki starszej pani na moim ramieniu podczas zbiórki publicznej pod kościołem, kiedy wrzucała do puszki „wdowi grosz” i z taką mocą mówiła: „Pani Zosiu, musi się Wam udać! My będziemy się modlić”. Nie ukrywam, że Jej wiara wiele razy pozwoliła mi się podnieść, nie załamywać się w obliczu ciągłych problemów czy pytań typu: „Co te Wasze dzieciaki tymi trzęsącymi się łapami zrobią? Po co dawać im pracę, ich miejsce jest w WTZ!” Nasza budowa trwa, a ja siedzę w ostatnim wagoniku wyczerpana różnymi historiami pt.: zmiana zgody na remont na pozwolenie na budowę, bo zachciało mi się burzyć ścianę, żeby skrócić drogę z kuchni do świetlicy, a to ściana nośna… ale jak niepełnosprawni mają z gorącą herbatą przekraczać kręte korytarze, aby dojść do świetlicy? Pociąg jedzie, a ja uzgadniam z moją grupą inicjatywną i OWES, że musimy założyć nowy podmiot, który weźmie odpowiedzialność za całą naszą podróż. 30 sierpnia 2019 roku zostaje zarejestrowana w KRS Fundacja PPRZYSTAŃ, która w preambule do statutu zapisuje: „Fundacja PRZYSTAŃ powstała z troski o losy dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną i wieloraką. Pomoc i wsparcie tej grupie jest głównym celem statutowym Fundacji. Prowadzona działalność gospodarcza związana jest z funkcjonowaniem fundacji jako PRZEDSIĘBIORSTWA SPOŁECZNEGO, w którym podopieczni podejmą pracę. Wszystkie wypracowane środki będą przekazane na realizację celów statutowych fundacji, o których mowa w rozdziale II § 9”. Następny krok, to stworzenie biznesplanu i aplikacja do OWES o środki na utworzenie miejsc pracy dla osób z niepełnosprawnością. Zgodnie z zasadą dywersyfikacji działań plan zakładał utworzenie trzech różnych warsztatów pracy i zatrudnienie w nich 10 osób. W listopadzie 2019 roku wpłynęły na nasze konto pieniądze z OWES. Pozwoliły dokończyć remont, zakupić meble i wyposażyć stanowiska pracy. Powstały trzy warsztaty: - pierwszy monterski, oferujący przedsiębiorcom wykonanie prostych prac fizycznych: pakowanie, sortowanie, etykietowanie, foliowanie, składanie, oklejanie; - drugi poligraficzny, który właściwie przekształcił się w agencję reklamową - zatrudniliśmy grafika komputerowego, z dotacji kupiliśmy plotery, urządzenie do druku kubków, prasownice itp., przyjmujemy zlecenia na kalendarze, plakaty, ulotki, druk wielkoformatowy, gadżety reklamowe; - trzeci to warsztat rękodzieła – stworzony z myślą o sytuacji braku innych zleceń, będziemy wtedy robić własne prace, a następnie sprzedawać w Galerii Charytatywnej. Ale Galeria to już następna stacja w naszej podróży".

grudzień 2019

przystanek "GALERIA CHARYTATYWNA"

"Stworzyliśmy cudowne miejsce, słupszczanie zakochali się w nim, szkoda tylko, że była to krótkotrwała miłość. Z Urzędu Miasta otrzymaliśmy mały lokal w centrum miasta – no prawie w centrum miasta - przy ulicy Kopernika 2. Też wymagał remontu. Zrobiliśmy remont. Pan Czesław, zaprzyjaźniony z nami stolarz, zrobił piękne meble, a my w domach, bo na Gdyńskiej trwał remont w największej odsłonie, produkowaliśmy nasze rękodzieło. Dodatkowo zaprosiliśmy do współpracy lokalnych artystów i 2 grudnia 2019 roku otworzyliśmy sklep z rękodziełem i upominkami, który nazwaliśmy Galerią Charytatywną. Zależało nam, aby miejsce to nie kojarzyło się z lumpeksem - były tam też przedmioty „z drugiej ręki”, ale chcieliśmy udowadniać światu, że „niepełnosprawność to nie bylejakość”, że nasi podopieczni potrafią zrobić piękne rzeczy. Niestety, o ile w grudniu osiągnęliśmy super wyniki sprzedażowe, o tyle styczeń był już trudniejszy, jak to w handlu. W marcu natomiast zastała nas covidowa rzeczywistość, co dla naszej Galerii oznaczało równię pochyłą. W tej chwili nadal prowadzimy pracownię rękodzieła, bo jest to rzeczywiście dobry pomysł na „zagospodarowanie” naszych podopiecznych w sytuacji braku zleceń w pracowni monterskiej. Wciąż robimy piękne rzeczy. Mamy swój piec do wypalania gliny, maszyny do szycia. Ale prace sprzedajemy tylko na kiermaszach i jarmarkach. W tym roku mieliśmy swoje stoisko nawet na Jarmarku Dominikańskim".

9 marca 2020

przystanek "PRACOWNIA MONTERSKA"

"9 marca 2020 roku zatrudniamy pierwszych podopiecznych. Pozyskujemy zlecenie na kompletowanie zapinek, ruszamy z impetem i wielką radością … nasze marzenia zaczynają się spełniać. Chociaż prace wykończeniowe przy remoncie jeszcze trwają, my w sali montażowej już pracujemy. Nasza radość jest wielka i znowu jaka krótka … ".

23 marca 2020

przerwa w podróży "COVID"

"Dwa tygodnie po zatrudnieniu pierwszych pracowników, w Polsce zostaje ogłoszony lockdown, na świecie panuje covid. Wszyscy mamy przerażenie w oczach, zamykamy Fundację na cztery spusty, kryjemy się w domach. Z lękiem myślimy o przyszłości: młodzież zatrudniona, pensję trzeba płacić, na Gdyńskiej remont jeszcze nie skończony, na Kopernika galeria zamknięta. Trudna sytuacja, bardzo trudna sytuacja i wcale nie jest to pocieszające, że cały świat zamarł, bo to przecież były nasze plany, nasza praca, nasz świat za chwile runie … Co robić? Co robić? To pytanie od tej chwili towarzyszy nam coraz częściej".

maj 2020

Jedziemy dalej!

"Początek maja 2020 roku - daję sygnał do powrotu. Wiem, dużo ryzykuję, bo osoby z niepełnosprawnością są dodatkowo narażone na covid. Zachowujemy wszystkie reżimy sanitarne i wracamy dokończyć zlecenie z firmy BranQ. Nasz pociąg ledwo się toczy, zlecenie dokończone i koniec! Nie dostajemy nic nowego! Firma, która od początku deklarowała współpracę, z myślą o której tworzyliśmy nasze przedsiębiorstwo społeczne, całkowicie się wycofuje, nie tylko hamuje, ale włączyła wsteczny bieg. Przystań staje nad przepaścią, remont niedokończony, Galeria zamknięta, młodzież nie ma pracy! Na dodatek problemy z pracownikami… i mnóstwo dokumentów do ogarnięcia! Znikąd nie ma wsparcia i tylko nieustanne „Te speravi Domine!” pomaga przetrwać, pomaga przetrwać ten dotyk ręki na ramieniu, pomagają przetrwać te ufne oczy moich podopiecznych. I wtedy znów zjawia się Jola - szefowa Wiatraczka, jej pomoc w prowadzeniu finansów jest nieoceniona. Ruszamy w poszukiwaniu nowej drogi… „Nie możemy zamknąć fundacji i wrócić do domów, nie możemy zakończyć naszej podróży…. Musi być jakieś wyjście….".

czerwiec 2020

Przesiadki

"Biegam po Słupsku od przedsiębiorcy do przedsiębiorcy, dzwonię, umawiam się, zapraszam do fundacji, opowiadam, proszę, tłumacze, błagam. Tym razem nie chcę pieniędzy na remont, ale pracy dla moich młodych pracowników – bo „robota to nie głupota”. Dla moich podopiecznych to nie tylko własne pieniądze, ale sens życia, to możliwość wyjścia z domu, to poczucie wartości, spełnienia, akceptacji. Tymczasem na co dzień nie jest łatwo przekonać przedsiębiorców, a co dopiero w pandemii. W końcu trafiam do Markosu. Już wcześniej miałam od nich wsparcie przy zbiórce i przy remoncie. Przyjeżdża do nas pan Cezary Koseski, a wraz z nim panie Weronika Waluś i Cecylia Mazur. Do końca życia nie zapomnę tego spotkania. Pełna akceptacja i podziw dla naszej podróży, wszystko tak szczere i nieudawane, że pokryte nawet łzą wzruszenia. Co za wspaniali empatyczni ludzie!!! Już na drugi dzień mamy zlecenie „na wężyki”, a potem następne i następne zlecenia. Markos dał nam nie tylko pracę, z powrotem wsadził nas do naszego pociągu. Jedziemy razem z nimi już drugi rok. Najcudowniejsi ludzie na świecie! A obok nich w tej podróży towarzyszą nam firmy: Autohak, BranQ, Ketter, wróciły AJ, od niedawna jedzie z nami firma Carry PetFood z Trzebielina – nasz pociąg sunie po słupskich torach, czasem zwalnia, bo mamy już 21 pracowników i nie zawsze znajdujemy zlecenie dla wszystkich".

lipiec 2020

przystanek "POLIGRAFIA"

"Po wielu godzinach debat i przemyśleń podjęliśmy ostateczną decyzję o zamknięciu Galerii Charytatywnej – która, niestety, w naszej podróży okazała się zbędnym bagażem. Cóż, covid, ale może nie tylko covid… może biznesplan był źle skalkulowany? Lokal na Kopernika mamy więc wolny, a na Gdyńskiej coraz ciaśniej. Przenosimy więc poligrafię na ulicę Kopernika. Na nowym miejscu nasze Przedsiębiorstwo Społeczne wzbogaca się nie tyle o warsztat poligrafii, co o Agencję Reklamową - naszym znakiem firmowym są indywidualne projekty kubków wykonywanych przez Przemka – chłopca z zespołem Aspergera. Poza tym mamy w swojej ofercie wszystko to, co prawdziwa agencja reklamowa, od kalendarzy po plakaty, ulotki, druki wielkoformatowe. Trochę nam tylko żal, że ten warsztat nie jest z nami na Gdyńskiej".

wrzesień 2020

Podróż do UE

"Nie, nie pojechaliśmy do Brukseli - może kiedyś. Tym razem z nieopisanym wręcz wysiłkiem, przy ciągłych zabiegach o pracę, ale przy wielkim wsparciu OWES w partnerstwie ze Starostwem Powiatowym, udało nam się uzyskać środki z UE na realizację projektu „Sieć Oparcia Społecznego – spersonalizowane usługi społeczne katalizatorem rozwoju indywidualnego osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów”. W skrócie mówimy na projekt SOS i jest to prawda najszczersza – ponieważ dzięki projektowi mogliśmy zatrudnić asystentów dla naszych podopiecznych, a co najważniejsze, mamy środki na realizację misji naszej Fundacji. Naszym celem nie jest tylko prowadzenie Przedsiębiorstwa Społecznego. To, co nas odróżnia od innych tego typu przedsięwzięć, to fakt, że młodzież po pracy lub przed nią przychodzi na zajęcia rehabilitacyjne i warsztaty z zakresu usamodzielniania. Mamy w fundacji pięknie urządzoną kuchnię, podopieczni uczą się gotować, przeliczają budżet, spotykają się z prawnikiem, uczą się wypełniać dokumenty i druki. Czasem idą do kina lub teatru, a czasem spotykają się z ekipą „Down the road” , Jaśkiem Melą lub Marcinem Prusem. Są szczęśliwi, a my z nimi".

październik 2020

Dodatkowi pasażerowie

"35 lat pracy w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym i doświadczenia pierwszych miesięcy pracy z naszymi podopiecznymi pozwoliły mi zrozumieć, że większy nacisk musimy położyć na przysposobienie do pracy osób z niepełnosprawnością intelektualną. To są wspaniali pracownicy, pod warunkiem, że do perfekcji opanują zadania, które mają wykonać - nie ma wtedy lepszych niż oni. Nie kombinują, sztywno trzymają się reguł, ale wymaga to dużo większego treningu, stąd pomysł o rozpoczęciu współpracy już na etapie szkolnym i praktyki w Przystani. Dwa razy w tygodniu przychodzą do nas na praktyki uczniowie SOSW. Warto dodać, że to bardzo mili i wdzięczni współpasażerowie".

2021 - 2023

dworzec "PRZYSTAŃ"

"Dziękuję, po wielokroć dziękuję w imieniu moich podopiecznych i swoim własnym. Mam niedosyt, wypowiadając to słowo, tego co wydarzyło się w PRZYSTANI, nie da się zamknąć w jednym „DZIĘKUJĘ”. Nie umiem tego wyrazić, ale kiedy zamykam oczy, widzę tych wszystkich wspaniałych ludzi, czuję ich emocje, wsparcie, cieszę się, że dzięki nim moje życie zyskało na wartości, a co najważniejsze, mój Tomek, Klaudia, Ania, Przemek i pozostała dwudziestka dotarła do swojej PRZYSTANI. Czy to koniec naszej podróży? Pewnie nie, bo jest tyle osób oczekujących na przyjęcie do pracy, bo nie poradzą sobie sami w życiu, bo Fundacja czuje się za nich odpowiedzialna, bo trzeba ich usamodzielniać i … znaleźć odpowiedź na pytanie rodziców: „Co będzie z moim dzieckiem, kiedy umrę?” Odpowiadam wtedy za prof. Leszkiem Kołakowskim - „Po pierwsze PRZYJACIELE”. Dopowiadam: „… i po ostatnie przyjaciele”. Ciągle powtarzam moim podopiecznym, że w przyjaźni jest ich siła. Muszą tak żyć, aby nie byli sami w tej podróży zwanej życiem, tak jak PRZYSTAŃ nie była sama – dlatego dojechała na przystanek zwany pracą".